W sobotę 10 października w Gminnym Ośrodku Kultury w Gietrzwałdzie odbył się 3. koncert z cyklu „Dajcie nam skrzydła”. Wydawało się, że będzie to okrojona wersja drugiej edycji, a jednak młodzi artyści zaskoczyli świetną formą – i ostatecznie było chyba lepiej niż przed rokiem! Brawo! Jako pierwsza wystąpiła Wiktoria Soliwoda, która dała bardzo dobry występ w zeszłym roku. Tym razem uwagę zwrócił popularny utwór zespołu Happysad „Zanim pójdę” ze znanym refrenem: „Miłość to nie pluszowy miś (…)”. Kolejną osobą na scenie była siostra Wiktorii – Rozalia (m.in. „Kolorowy wiatr” Edyty Górniak) – pierwsze zaskoczenie tego wieczoru. Ostatni raz słyszałem Rozalię podczas Spotkań Warmińskich w 2014 roku i muszę stwierdzić, że od tamtego czasu zrobiła ogromne postępy. W mojej ocenie był to jeden z najlepszych występów podczas tego koncertu. Rozalia rozwija swój talent pod czujnym okiem Alicji Kucharzewskiej-Samko w Pałacu Młodzieży w Olsztynie. Kilka miesięcy temu otrzymała nagrodę wójta Marcina Sieczkowskiego podczas szkolnego konkursu muzycznego „Artystą być”. Kolejna, wciąż młoda wokalistka, która zmierzyła się z niezwykle trudnym repertuarem (m.in. „List” Edyty Górniak) to Justyna Rodziewicz – co ciekawe dobrze zaprezentowała się w zagranicznej piosence Adele „One and only”. Nie mogło zabraknąć tancerzy – tym razem zamiast urzekającej Oli Gwardeckiej wystąpiło dwóch chłopców Dominik Orzechowski i Fabian Wojciechowski, którzy pokazali swoje umiejętności w tańcu breakdance. Jedyny męski wokalista, Sławomir Sokół również śpiewał lepiej niż podczas ostatniej edycji. Jego wysoki, czysty głos może zdumiewać. Wykonał polską wersję „Alleluja” Leonarda Cohena oraz „Moja i twoja nadzieja” z repertuaru grupy Hey. Oczarowujący, liryczny minikoncert dała Ola Mrozowicz, która nie chowa się za sprawdzoną aranżacją, ale z powodzeniem prezentuje swoje interpretacje znanych piosenek. Tego wieczoru mogliśmy usłyszeć m.in „In my bed” Amy Winehouse, „I follow rivers” Lykke Li czy „Takiego chłopaka” Mikromusic. Ola jest niepospolita, bardzo naturalna i zaczyna czarować na scenie, a to już jest zalążek osobowości scenicznej, bez czego, tak naprawdę nie ma artysty. Pamiętajmy, że oprócz wrodzonego talentu trzeba mieć także charyzmę, która przyciąga słuchaczy – czasami bardziej niż sama muzyka. Na koniec występ Magdaleny Lobert. W zeszłym roku to właśnie ona przeniosła publikę w inny wymiar. Teraz było przede wszystkim bardzo różnorodnie: Magda grała na flecie poprzecznym motyw z filmu „Noce i dnie”, zaśpiewała w duecie ze Sławomirem Sokołem utwór „Świetlista noc” z musicalu Romeo i Julia, zmierzyła się z trudną twórczością Czesława Niemena („Jednego serca”) czy „Królową Soulu” Arethą Franklin. Był to również najbardziej dynamiczny występ – a to już z pewnością zasługa warsztatów muzycznych organizowanych m.in. przez teatr Buffo. Wokalnie także bez zarzutu. Wystarczy posłuchać. Fragmenty koncertu znajdują się na profilu facebook Gminnego Ośrodka Kultury w Gietrzwałdzie. Gratulacje dla Janusza Sendeli za wytrwałość i wysoki poziom imprezy – muzyczny i wizualny.
Piotr Placek